piątek, 4 marca 2011

STATYSTYCZNY POLAK NA PLUSIE.

Statystyczny Polak jest w połowie mężczyzną i w połowie kobietą. Tak wykazały badania Wielce Nadobnego i Szanowanego Instytutu Badań Rynkowych i Tym Podobnych Liceum Plastycznego - sala bio/chem/fiz. No ale co jak co, coraz częściej co niektórzy zasługują na miano statystycznego Polaka. Patrząc na osobniczki i osobników mam takie dziwne wrażenie, że coraz częściej ludzie nie utożsamiają się z własną płcią, tak jakby próbowali od niej uciec, wypiąć się na nią dupą albo Bóg wie co jeszcze. Czy to taki wielki wstyd być kobietą, nosić czasem sukienki, rodzić dzieci i mieć biust? Albo tacy pseudo-panowie w rurkach o kolorze śliwkowym, najlepiej jeszcze z makijażem na twarzy i wydepilowani w każdym miejscu swojego ciała, coby było gładko. I dochodzi do tego, że z nastoletnim chłopcem nie pogadasz teraz o piłce nożnej albo samochodach, tylko o najnowszych trendach w obuwnictwie i aktualnych wyprzedażach w sklepach z fatałaszkami. Aż by się chciało zaśpiewać jak Danuta Rinn - gdzie ci mężczyźni?! No tak, orły, sokoły, herosy przeminęły z wiatrem a nam pozostaje modlić się o lepsze jutro i dobry obiad. Chyba bardzo trudno jest dziś być w pełni kobietą lub w pełni mężczyzną, kiedy wszystko się na tym świecie miesza, knoci i staje na głowie bądź też rzęsach. Babka górnik, chłopu lżej!
Nie chwaląc się - L`atomek NA SZCZĘŚCIE nie należy do grupy pseudo-panów a wręcz przeciwnie.

Tak poza tym to jak ostatnio stanęłam na wadze to oczy o mały włos nie spadły mi na podłogę, jak zobaczyłam cudowny wynik. Ot, tylko 5 kilo na plusie, czyli jesteśmy hop do przodu. Dieta miała być, ale niestety diabli ją wzięli jak zobaczyłam paczkę z nachosami i kefir w Biedronce. I nawet nikt nie śmiał mnie kopnąć w dupę, żebym się wreszcie wzięła za siebie! Chamstwo w państwie moi mili!
I mam żal wielki do Loraka i Boba, że mnie nie kopnęli i nie poinstruowali w kwestii mojego odchudzania a chociażby w kwestii mojej nadpulchności. Widzą i nie grzmią, cholery jedne.
Ale za to wczoraj był Tłusty Czwartek, no to dziś kontynuacja, czyli Tłusty Piątek, chruścik jest, soczek jest, to co sobie będę żałować, przecież na wadze życie się nie kończy. A jeszcze jutro nadrobię zaległości ogórkowe, pomarańczowe, serkowe i takie inne, więc będzie wesoło. Później przyjdzie niedziela, i wszystko się spali, bo będę ganiać za pekaesami w 9,5 centymetrowych obcasach, ciągnąc za rękę L`atomka, czyli mój bagaż raczej nie podręczny a nadgłowny. Dobrze tak czasem.

Aaa no i całkiem zapomniałam, że wygrałam sobie kartę upominkową do Empiku na 50 zł, będzie nowa książka... kucharska, oczywiście! ;)

2 komentarze:

  1. rewelka;) dzięki za ten post.. doła mam.. rozweseliłaś mnie;))!!!! masz talent!! a swoją drogą tak jest... w końcu jest równouprawnienie;p ale faceci mogliby być bardziej męscy!

    OdpowiedzUsuń
  2. do usług ;D
    to, to, takie chłopy z prawdziwego zdarzenia, a nie z awansu!

    OdpowiedzUsuń