Aż dziw bierze, jak ludzie mogą wpłynąć na charakter i nastrój.
I to cholerne przekonanie, ciągnące się jak dym z cygarety, że akurat dziś, w tym bożym dniu spotkasz kogoś wyjątkowego, kto (być może) zdziała coś (mniej lub więcej) pozytywnego w twoim życiu.
No i tak się zdarzyło, że w Dziurze-i-okolicach, gdzie spotkałam kilkoro takich, z którymi można konie kraść. Chociaż przyznam, że zostawiając starych znajomych w RDM myślałam, że to kompletny koniec, finito, klamka zapadła i nie ma odwrotu.
A tu takie jajko niespodzianka!
Podzieliłam siebie między kilka osób. Kilkanaście. Jest wesoło, nie przeczę, chociaż dzieją się czasem rzeczy dziwne, by nie rzec NADPRZYRODZONE lub MAGICZNE. Ot, takie dziurawe czary - mary. I te czary - mary mają miejsce każdego kolejnego dnia.
A ludzie? Będzie ich dużo, bardzo dużo, z pewnością nie będę w stanie wymienić wszystkich, ale zgodnie z obietnicą napiszę o tych najważniejszych, którzy są ze mną na co dzień.
Zacznijmy ode mnie, Rysza - jestem kilkunastoletnim tworem, mieszkającym w Dziurze. Ale de facto nie pochodzę stąd, jestem rodowitą RDMianką z krwi i kości, no i w tym mieście zostawiłam swoje nader roztkliwione serce. Uwielbiam kucharzenie, czemu z pewnością dam upust na tym blogu, przebieranki (z tym może być tak samo) i jednocześnie jestem leniem patentowanym ceniącym sobie artystyczny nieład, w którym tylko ja sama się odnajduję. Oprócz tego jestem perfidnym wesołkiem. Kocham żywić, odżywiać, dożywiać, karmić, tulić, całować, pocieszać i wychowywać, co w jakimś stopniu sprawia, że jestem prawie-Matką, całkiem-Polką, nie schodzącą na psy i nie odchodzącą do lamusa. Aż chce się żyć.
L`atomek - X-letni chłopak, cud piękności i spokoju w moich oczach. To taka moja chwała na wysokościach, bo sięgam mu obcasach jakoś ledwo do brody. Chwilowo zamieszkuje odległe od Dziury tereny, ale na szczęście z widokami na bliższe ostanie przy mnie.
I niechże tylko któraś spróbuje się przymilić - dostanie nie tylko ode mnie, ale i od niego.
Kasiulinek - wierna przyjaciółka od praktycznie 11 lat, jak dla mnie siostra, z którą więź czuje się w kościach, chociaż odległość, jaka nas dzieli, jest wręcz niebotyczna. Ale i tak ją KOCHAM! NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE!
Bobek - wesoła prześmiewczyni, agregat beczków i pobekiwań, trochę lubi musztardę, rybę i masło czosnkowe i praktycznie zawsze nosi do szkoły pyszne rzeczy do jedzenia, które ze szczerą chęcią jej podżeram. Zboczek z niej jest jak się patrzy, ale w istocie można się z tego nieźle pośmiać, w szczególności na lekcjach fizyki.
Często chce jej się siku. Niestety.
Tyle na dziś, tyle na razie. Z czasem przybędzie ludzi, z czasem być może będę tu coś zmieniać, dopisywać, przeprawiać i ogólnie update`ować!
A dni? Lecą dalej. Nie ma to jak paść trupem na lekcji PO.
piątek, 25 lutego 2011
sobota, 19 lutego 2011
POCZĄTKI NIE SĄ ZŁE.
Kiedy pierwszego dnia przychodzi do głowy sucha koncepcja, goła jak dziewuchy z Tap Madl, nikt nie może się spodziewać, co z tego dalej wyniknie.
Plącząc się gdzieś między kuchnią a sypialnią, pracownią a łazienką snułam sobie taką myśl, że może skoro od kilku lat jednego bloga już mam, zimnego, bez emocji, same zdjęcia i ot co, to dlaczego nie rozpocząć pisania kolejnego, tym razem trochę bardziej ludzkiego? Podobno raz się żyje, raz kozie śmierć i na dwoje babka wróżyła, tak więc będziem próbować, a nóż widelec z tego wyjdzie.
Rzecz dzieje się w Dziurze, gdzieś na końcu Świata, tam gdzie zimno i śnieży ale to raczej nie szkodzi, bo historie są ciepłe, tak samo i kluski. Żyjemy, uczymy (się), gotujemy, jemy, słuchamy czytamy, przebieramy i mamy z życia niezły ubaw, chwilami po same pachy, ale o tym już później, tak samo i o reszcie.
Plącząc się gdzieś między kuchnią a sypialnią, pracownią a łazienką snułam sobie taką myśl, że może skoro od kilku lat jednego bloga już mam, zimnego, bez emocji, same zdjęcia i ot co, to dlaczego nie rozpocząć pisania kolejnego, tym razem trochę bardziej ludzkiego? Podobno raz się żyje, raz kozie śmierć i na dwoje babka wróżyła, tak więc będziem próbować, a nóż widelec z tego wyjdzie.
Rzecz dzieje się w Dziurze, gdzieś na końcu Świata, tam gdzie zimno i śnieży ale to raczej nie szkodzi, bo historie są ciepłe, tak samo i kluski. Żyjemy, uczymy (się), gotujemy, jemy, słuchamy czytamy, przebieramy i mamy z życia niezły ubaw, chwilami po same pachy, ale o tym już później, tak samo i o reszcie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)